Nie wierzę w narzędzia

Mając do wyboru dwóch współpracowników wolę kogoś, kto powie: „Zwiększymy emocjonalne zaangażowanie odbiorców przez wzmocnienie ich ego w komunikacji z innymi” od kogoś, kto powie: „Przygotujemy aplikację na Facebooka”. W pierwszym przypadku wiem, o jaki efekt chodzi a w drugim nie.

Lepiej być ekspertem od mechanizmów niż ekspertem od narzędzi. Ekspert od mechanizmów poznaje je raz i wie. Ekspert od narzędzi ciągle uczy się nowych. Jak nie znasz mechanizmu to będziesz ulegał kolejnym modom i ciągle uczył się tych samych rzeczy myśląc, że są nowe.

Za narzędziami stoją mechanizmy, a mówiąc dokładniej korzystając z różnych narzędzi ludzie realizują różne potrzeby indywidualne i społeczne. Znajomość tych potrzeb jest wiedzą wielokrotnie cenniejszą od znajomości samych narzędzi. Znając potrzebę narzędzie dobierzesz bez problemu. Znając narzędzie możesz nietrafnie zdiagnozować potrzebę i wszystko pójdzie na nic.

Myślisz może, że Facebook jest wielką innowacją a on po prostu realizuje starą jak świat potrzebę więzi z drugim człowiekiem, dzięki której uwalnia się odbierana przez nas jako przyjemność oksytocyna. Jak ktoś korzysta z Facebooka jako instrumentu kształtowania swojej pozycji społecznej, wtedy chodzi mu o równie stary szacunek innych, dzięki któremu doświadcza dobroci serotoniny.

Myślisz może, że Blue Ocean Strategy to rewolucyjna metoda a to stare dobre tworzenie rynku. Jej podstawowe elementy znajdziesz w idei pozycjonowania Riesa i Trouta (koncepcja kategorii jednego, o której pisałem tutaj – koniec lat 60-tych XX wieku), czy koncepcji market-driving w opozycji do market-driven (tworzenie rynku zamiast grania według jego ustalonych reguł – lata 80-te XX wieku).

Myślisz może, że reklama szeptana, marketing wirusowy, buzzmarketing to nowoczesne narzędzia, jakich nie było wcześniej, a chodzi w nich o umiejętność rozsiewania plotek. Już tysiące lat temu jedne idee wygrywały ze wszystkimi innymi i byli ludzie, którzy dobrze rozumieli, jaki ma być chwytliwy, czy też lepki komunikat. To, że ma być fascynujący, wręcz magiczny, straszny albo śmieszny lub tajemniczy było dla nich oczywiste.

Czy lepiej mieć dziesięć lat doświadczenia, czy doświadczenie jednoroczne powtarzane dziesięć razy?