Nie ufać odbiorcom

Jestem zwolennikiem angażowania odbiorców i otwartości. Jestem za tzw. autentycznym marketingiem. I jestem przekonany, że wszyscy, którzy nie rozumieją tego, że nie ma innego wyjścia niż taki typ relacji z odbiorcami, prędzej czy później poniosą bolesne konsekwencje swojej postawy.

Moderowanie forów, podstawieni promotorzy, kupieni „niezależni” eksperci, usuwanie niekorzystnych ocen ze stron www, szantażowanie recenzentów to tylko kilka przykładów z bogatego repertuaru manipulacji marketingowej.

Oto przykład z ostatnich dni:

„Eidos ponownie próbuje ingerować w kwestie recenzowania gier. Na ślady tej „afery” wpadł kolejny redaktor serwisu Gamespot (oj coś chyba nie lubią się te firmy), Guy Cocker, a jej potwierdzenie przyniosły rozmowy dziennikarzy VG247 z rzecznikiem prasowym firmy Barrington Harvey, zajmującej się szeroko pojmowanym PR (public relations) w imieniu Eidos: „Tak, prawdą jest, iż staramy się kontrolować oceny recenzji [Tomb Raider: Underworld] na prośbę Eidosa.” Poproszony o wyjaśnienie tej kwestii, dodał: „Staramy się aby oceny gry uzyskały w serwisie Metacritic jak najwyższe wartości – osoba odpowiedzialna za markę Tomb Raider wyraziła taką prośbę. Po prostu chodzi o to, aby nie zniechęcać ludzi do kupna gry.”

Przy okazji rzecznik wspomniał również, iż brytyjski serwis Eurogamer ocenił najnowsze przygody Lary Croft na 7/10 co spowodowało „problemy”. „Brytyjskim serwisom związanym z branżą gier komputerowych zasugerowano, aby do poniedziałku nie publikowały recenzji Tomb Raider: Underworld, w których gra ta uzyskała niższe oceny niż 80%,” zakończył rozmowę z dziennikarzami przedstawiciel Barrington Harvey.”

No cóż, można chować głowę w piasek i udawać, że świat się nie zmienił, ludzie są naiwni, a firma jest w stanie kontrolować cały buzz na temat jej produktów. Można wierzyć w to, że w ten sposób coś się zyskuje. Można też traktować takie działania jako elementy PR i obronę dobrego wizerunku marki.

Mam całkowicie odmienne zdanie na ten temat, bo będąc marketerem, dobrze pamiętam o własnych doświadczeniach jako klienta. Na szczęście nie umiem odciąć się od tej sfery mojego życia i może dzięki temu, trudno mi dać się „kupić” jakiejkolwiek idei marketingowej bez jej krytycznej oceny okiem klienta.

Główny problem polega moim zdaniem na perspektywie, w jakiej oceniamy efekty takich działań. Krótkookresowo, mogą one przynieść wymierne korzyści, ale w długiej perspektywie, szkodzą firmie i jej markom. Razi mnie fundamentalny brak synchronizacji między poziomem działań. Wielu analityków metod zarządzania mówi o tym, że firmy, które odrywają się od swoich wartości i nie pozostają wierne żadnej innej idei niż zarabianie pieniędzy, najpierw tracą swój kierunek, potem szukają chaotycznie dróg rozwoju, zaskakują swoich interesariuszy niezrozumiałymi posunięciami i w ostateczności tracą rynek.

Nie wystarczy prowadzić program CSR (społecznej odpowiedzialności organizacji), który przykryje wszystkie wątpliwe, niejasne lub nieuczciwe działania. Najsprytniejsza firma jest warta tyle, co jej obraz w świadomości odbiorców.


Cały tekst o działaniach Eidos na stronie http://gry.interia.pl/news/eidos-wplywa-na-oceny-gier,1216333