Jedzenie żywe i martwe
Jedzenie jest jednym z przejawów kultury danego miejsca. Ludzie muszą jeść i gdzieś muszą jedzenie kupować. Jedzenie może być atrakcją miejsca, ale może także być kłopotem. Nie chcę jednak rozprawiać nad tym, co komu smakuje, bo to kwestia zbyt subiektywna. Chcę za to przedstawić mój punkt widzenia na to, jak jedzenie, szczególnie uliczne, ożywia kultury Azji i jak jedzenie dostępne w centrach handlowych oraz na ulicy w Polsce nie spełnia tej samej roli.
Polskie jedzenie jest martwe. Mam na myśli to, że bardzo rzadko w oknie przy ulicy albo w centrum handlowym jedzenie jest przygotowywane bezpośrednio przed podaniem. W naszym kraju dominuje obraz leżących w pojemnikach „zdechłych” składników kanapek i wysmażonych wcześniej kotletów oraz kawałków mięsa i ryb. Gotowa zupa jest nalana do termosów i czeka na podanie. Zapiekanki czekają zamrożone w lodówce (nawet najprostsze zapiekanki są odgrzewane a nie robione od podstaw po zamówieniu!). Nawet azjatyckie potrawki leżą w pojemnikach i nie ma wątpliwości, że proces ich obróbki już się skończył. Teraz pozostało je podgrzać w mikrofalówce i wydać. Nigdy i nigdzie w Azji nie doświadczyłem takiego podania jedzenia.
W Azji jedzenie jest żywe tzn. przygotowywane krótko, a bardzo często bezpośrednio przed podaniem. Zupy i potrawki stale się gotują. Wok skwierczy. Warzywa są krojone. Coś się dusi, coś pichci, coś innego podgrzewa. W jednym garnku dochodzi jedna potrawa, w drugim inna a tych garnków, koszyków do gotowania na parze, woków jest mnóstwo. Ludzie uwijają się jak w ukropie, bo uczestniczą w żywym procesie. Nie mogą po prostu usiąść przed lodówką i czekać na klienta.
U nas targi to najczęściej miejsca tylko sprzedaży warzyw i owoców. W Azji targi to także miejsca jedzenia świeżych, przygotowywanych na miejscu posiłków. Targ azjatycki pełni znacznie większą rolę społeczną niż targ w Polsce. U nas się kupuje a tam się uczestniczy w handlowo-kulinarnym przedstawieniu .
Ponieważ kontekst wpływa na wyobrażenia, stąd można dojść do wniosku, że kultury azjatyckie są żywe, dynamiczne, kolorowe i twórcze a nasza jest odgrzewana, nieświeża, wygodnicka i schematyczna. Azjaci mają inne zasady kulinarne, to prawda, ale także bardziej im się chce. U nas żywienie ludzi najchętniej oddalibyśmy maszynom (aby tylko zyski szły do ludzkich kieszeni).
Co jednak mówi o nas to, że nie chce się nam nawet przygotować świeżego jedzenia, żeby nakarmić klienta? Raczymy innych i siebie odgrzewanymi potrawami i żyjemy w iluzji, że polskie jedzenie jest najlepsze na świecie i wszystkim smakuje. Prawda jest zgoła inna.
Film ilustrujący jedzenie uliczne na Tajwanie:
Moje szkolenia

-
Zarządzanie doświadczeniem klienta
-
Komunikacja marketingowa
-
Projektowanie i zarządzanie propozycją wartości
Napisałem

Marka na cztery sposoby
Często można spotkać się z opinią, że marka to jeden efekt: wizerunek, idea spajająca ludzi, silna emocja, doświadczenie. Marka nie jest jednak efektem należącym do jednej, ale do wielu kategorii. Najczęściej, gdy mowa o marce, mam ochotę powiedzieć: marka to więcej, niż myślisz.
Zobacz więcej
Zobacz komentarze
Zostaw swój komentarz
Kim jestem?
Jestem właścicielem i dyrektorem zarządzającym firmy doradztwa marketingowego PrimeCode oraz Business Strategy Leaderem w BlueFox. Pomagam klientom prowadzić marketing oparty na wiedzy, a nie intuicji, oraz uczę myśleć strategicznie zamiast tworzyć dokumenty-strategie.
Więcej o mnie Zobacz gdzie pracuję Chcesz zaprosić mnie do współpracy?