Hologramy grają
To, co stało się na festiwalu Coachella, czyli wskrzeszenie sceniczne Tupaca Shakura w postaci hologramu uważam za coś znacznie większego niż jednostkową atrakcję. Nie mam pojęcia, czy już wkrótce zostaną ogłoszone trasy koncertowe Elvisa, The Beatles i Nirvany (w pełnych składach), ale Tupac na scenie mógł okazać się precedensem.
W amerykańskim showbiznesie istnieje podział na koncerty (concert) i pokazy (show). Koncert jest wykonywany przez wykonawcę na żywo i koniecznie z wykorzystaniem prawdziwych instrumentów, w tym głosu artysty. Show ma bardziej swobodną formułę i umożliwia stosowanie rozwiązań wspomagających artystę w tym, aby wykonał świetne przedstawienie. Złośliwi mówią, że w koncercie chodzi o śpiew a w pokazie o taniec, a może nawet tylko o dynamikę, nawet gdy jest osiągana za pomocą animacji video, laserów itp.
Przypadek Tupaca na Coachella pokazał, że obecnie nie tylko wspomaganie show może być w całości oparte na technologii, ale także sam wykonawca. To daje olbrzymie, wręcz nieograniczone możliwości. Nie sądzę, żeby przemysł muzyczny, spragniony pieniędzy i nowych modeli biznesowych, tych możliwości nie zauważał.
Przede wszystkim wskrzesić można każdego i jest to wyłącznie funkcją technologii i praw do wizerunku. Taki artysta, raz wskrzeszony nie podlega ludzkim ograniczeniom. Ma niespożyte siły. Nigdy nie jest zmęczony, ani nie stroi fochów. Może bisować do upadłego i to nie swojego, ale publiczności. Ba, może także ulec bilokacji a nawet multilokacji i wystąpić dokładnie w tym samym czasie w wielu miejscach. Może, na przykład występować równolegle na reklamowym evencie i dużym koncercie. Artyści mogą być dystrybuowani jak kopie filmów do kin. Całkowicie znika ograniczenie dysponowania jedną osobą w jednym momencie. Dystrybucja gwiazdy zwiększa się wielokrotnie. A potem dojdą do tego cyfrowe koncerty na nośniki mobilne, starzy-nowi celebryci w reklamie, prezenty w postaci występów idoli z młodości itd.
To wszystko jest marketingowym marzeniem przemysłu muzycznego. Można robić sondy, kogo z nieboszczyków szanowna publiczność chciałaby zobaczyć i spełniać to zapotrzebowanie w stu procentach. Ba, można pytać publikę o to, z jakiego okresu chcieliby zobaczyć i posłuchać swojego idola. The Who z końca lat 60-tych? Proszę bardzo. Oto oni jak żywi. Może nawet zagrają kilka kawałków późniejszych.
Technologia może fascynować, ale znacznie bardziej fascynujące jest to, jak zaspokaja potrzeby emocjonalne.
Kategorie
Moje szkolenia

-
Branding percepcyjny, emocjonalny, społeczny i kulturowy
-
Zarządzanie osobowością marki
-
Strategia marketingowa
Napisałem

Wskaźniki marketingowe
Jestem autorem opisów 24 wskaźników zawartych w książce "Wskaźniki marketingowe" pod redakcją Roberta Kozielskiego.
Zobacz więcej
Zobacz komentarze
28 lipca 2014 o 22:57
Krzysztof napisał
„Hologramy grają”????
Nie wiem co w tym tak fascynującego.
Po pierwsze to nie jest hologram, tylko obraz wyświetlany na niemal przezroczystym ekranie ze zwykłego (no może dość wysokiej jakości) rzutnika. Różnica w stosunku do zwykłej tradycyjnej transmisji obrazu na zwykłym ekranie polega wyłącznie na tym, że nie zauważamy ekranu, dzięki czemu postać artysty wydaje się być wyświetlona w powietrzu. Na dodatek wcale nie jest ona trójwymiarowa, a płaska – to oddalenie publiczności sprawia taką iluzję.
Zapewne wyłącznie ze względów reklamowych dziś niemal każdy sposób wyświetlania obrazu 3D próbuje się nazwać hologramem (np tzw kolumny holograficzne), choć często (tak jak i tu) z holografią nie ma to nic wspólnego.
pozdrawiam
29 lipca 2014 o 10:02
Jacek Pogorzelski napisał
Czy Pański komentarz ma jakiś cel poza wytłumaczeniem strony technicznej oraz podkreśleniem, że Panu się to nie podoba?
Szczególnie interesuje mnie ewentualna merytoryczna dyskusja, bo, z całym szacunkiem, Pańskiej opinii można przeciwstawić opinie osób, którym i występ Tupaca i ostatni Michaela Jacksona bardzo się podobał i zrobił na nich duże wrażenie.
Zostaw swój komentarz
Kim jestem?
Jestem właścicielem i dyrektorem zarządzającym firmy doradztwa marketingowego PrimeCode oraz Business Strategy Leaderem w BlueFox. Pomagam klientom prowadzić marketing oparty na wiedzy, a nie intuicji, oraz uczę myśleć strategicznie zamiast tworzyć dokumenty-strategie.
Więcej o mnie Zobacz gdzie pracuję Chcesz zaprosić mnie do współpracy?