Długo oczekiwany

“Nadchodzi długo oczekiwany…”. “Koniec czekania. Oto długo wyczekiwany…”. “Poszukiwania zakończone. Wreszcie jest długo wyczekiwany…”. Szkoda tylko, że o tym wyczekiwaniu nie wiedzą nic ci, którzy rzekomo czekali na to cudo. Czy to dla nich zaskoczenie? Z pewnością. Czy motywujące do zainteresowania? Raczej do “neutralizacji” komunikatu.

Wydaje mi się, że wygląda to tak. Jakieś gremium zastanawia się nad tym, jak podkreślić doniosłość pojawienia się na rynku nowej oferty? Szybko odrzuca najczęściej stosowane formułki jak “nowość”, “rewolucyjna oferta”, “nowy, ulepszony” itp. Szuka dalej. Ma być godnie i doniośle. Produkt ma być w centrum komunikatu. Ma być gwiazdą. Jak przyciągnąć do niego uwagę? Co można o nim powiedzieć? Może to, że to bardzo ważna innowacja dla firmy, której opracowanie zajęło sporo czasu i środków? To jest dobre, ale trzeba to powiedzieć z perspektywy adresata komunikatu. Przecież nie musi go obchodzić, ile czasu i środków zajęło opracowanie czegoś. Może zatem zamienić czas rozwoju produktu na czas oczekiwania na niego przez odbiorcę? Ale czy aby na pewno on na niego czekał? Jeśli od wprowadzenia poprzedniej wersji upłynęło troche czasu to przecież musiał czekać. No i są jeszcze haterzy narzekający na poprzednie rozwiązanie. Frustracja jest przecież dowodem oczekiwania na coś lepszego, nie?

Mamy zatem oczekiwanie odbiorcy jako key message. Tylko czy to oczekiwanie zostało “wyhodowane”? Czy firma zainwestowała w szeroką promocję swojego produktu zanim on wszedł na rynek? Czy wzbudziła autentyczne zainteresowanie? Czy właściwie operowała tajemnicą odkrywając tylko niektóre smaczki o produkcie budząc apetyt na więcej? Czy regularnie przypominała o jego wprowadzeniu i czy zapowiedziała termin tego wydarzenia? Najczęściej nie miało miejsca żadne z tych działań a jednak firma twierdzi, że ktoś czekał na jej nowość.

Każdy łatwo zrozumie konsekwencje takiej sytuacji na prostym przykładzie spotkania dwóch osób, których los rozdzielił na wiele lat. Gdy następuje szczęśliwy moment spotkania jedna pyta drugą: “Czekałeś na mnie?”. A druga odpowiada: “Nie”. Zimne, przykre i dołujące. Ale jak ktoś, kto na nikogo nie czekał ma uczciwie przyznać, że czekał?

Tak samo jest z produktami. Jeśli na nie nie czekam, to nie czekam (jakkolwiek byłoby to dla nich przykre) i nie dam sobie wmówić, że tak jest. Przecież sam wiem najlepiej. Czy nie?

Wszędzie ta chęć pójścia na skróty…