Komu mam ufać?

Czy jest jakaś organizacja, której zależy nie tylko na tym, żeby wyciągnąć ode mnie pieniądze, ale także na tym, żebym jej ufał? Nie interesują mnie puste deklaracje, spisane, ale martwe wartości firmy, nie mające żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości wizje i misje, ale autentyczne budowanie zaufania. Czy jest ktokolwiek, komu na tym zależy?

Niech nie ma do mnie pretensji firma finansowa, która dzwoni do mnie z nachalną propozycją kredytu, którego nie potrzebuję, że nie chcę tracić czasu na rozmowę. Kredytu nie potrzebuję a desperację w jego oferowaniu odbieram jako zainteresowanie banku lub firmy parabankowej wyłączne własnym interesem. Ja pełnię w tej układance co najwyżej rolę dostarczyciela prowizji i marży.

Niech nie ma do mnie pretensji żadna firma, która raz zagrała ze mną nie fair, że odradzam ją innym. Dlaczego mam wierzyć w dobre intencje instytucji, która już udowodniła, że ma gdzieś klientów i interesuje ją wyłącznie droga „po trupach do celu”, którym jest maksymalizacja zysku?

Niech nie mają do mnie pretensji firmy, które gdzieś zdobyły mój numer telefonu i dzwonią do mnie namiętnie w sobotę o godzinie 18:47 zakłócając mój spokój, że się rozłączam bez podjęcia rozmowy. Jest to arogancka próba wtargnięcia w moją prywatność z ofertami, które są mi w najlepszym wypadku obojętne.

Niech nie mają do mnie pretensji firmy, których jestem aktualnym klientem i próbują stosować na mnie cross-selling, że irytują mnie ich próby. Jestem zażenowany tym, że w ogóle mnie nie znają i mają gdzieś to, że nie znoszę, gdy mi się próbuje sprzedawać coś, czego sam nie zamówiłem. Pewnie fakt, że jestem ich klientem (czasem od lat) w ogóle nie ma dla nich znaczenia.

Niech nie ma do mnie pretensji żadna organizacja, która traktuje mnie jak kłopot, balast, przeszkodę, gdy zwracam się do niej z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu, jaki sama stworzyła. Wtedy boleśnie oczywiste staje się to, że zależało jej tylko na sprzedaniu mi produktu, a te wszystkie serwisy, gwarancje i obsługa klienta to tylko zło konieczne.

Wszystkie te organizacje stosują prymitywne metody, które pochodzą z podstawowego poziomu egzystencjalnego polegającego na tym, żeby zabijać lub zostać zabitym. Prowadzenie rynkowej gry jest przez nie sprowadzane do maksymalizacji zysku za wszelką cenę a sama gra rynkowa jest dla nich walką, w której głównym argumentem jest siła. Jest to siła pieniądza, zasobów ludzkich (sic!), liczby stanowisk telemarketingowych, wielkości baz danych.

Trudno natomiast dopatrzyć się w ich metodach działania próby wyjścia poza bieżącą transakcję jak też minimalnego zrozumienia, że moja skłonność do pozostania klientem w przyszłości jest uwarunkowana tym, jak jestem traktowany obecnie.

Zastanawiam się, w ilu salach konferencyjnych prowadzi się dyskusje na temat tego, jak wzbudzić niekłamane, oparte na uczciwym działaniu i postawie fair firm zaufanie klientów? Czy komuś zależy na tym, żebym był jego klientem, bo mu ufam i chcę, a nie dlatego, że zostanę zmanipulowany dla jednej transakcji?